Relacja z Święta Fajki 2011

Relacja z Święta Fajki 2011

Tegoroczne, szóste już Święto Fajki, tym razem „na myśliwsko” pod hasłem „darz bór fajko!”mamy za sobą. Tradycyjnie już, ta największa  w naszym kraju fajczarska impreza trwała cały weekend, poczynając od soboty, kiedy to w gościnnych progach Pracowni fajek Bróg w podprzemyskim Ostrowie miejsce miało Fajowe Święto Bróg, poprzez niedzielne, główne obchody Święta Fajki z kulminacyjną paradą fajczarzy i turniejem wolnego palenia fajki, kończąc na poniedziałkowym wyjeździe fajczarzy w Bieszczady.

Śląski Klub Fajki pojawił się w Przemyślu w czteroosobowym składzie – Janusz, Wojtek i ja z Ewą. Do Przemyśla, oprócz fantów na sobotnią charytatywną licytację u Zbyszka Bednarczyka, zabraliśmy kosz z 6 kg. fajowych krówek w specjalnych fajowych papierkach przygotowanych specjalnie na Święto Fajki, oraz niepowtarzalną, przeznaczoną na licytację, fajową bieliznę zrobioną własnoręcznie przez moją małżonkę Ewę.

Pobyt w stolicy polskiej fajki zainaugurowaliśmy w sobotnie przedpołudnie wizytą u Celiny i Tadeusza Polińskich, gdzie zostaliśmy uraczeni smakołykami i oczywiście mogliśmy podziwiać fajki które wyszły spod ręki mistrza Tadeusza. I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, mistrz musiał pożegnać się z częścią wykonanych przez siebie fajek, gdyż każdy z obecnych chyba nie wyszedł bez fajki. Tradycyjnie też, mieliśmy okazję obejrzeć pracownię i porozmawiać z Tadeuszem o fajkach.

Po odwiedzinach u przesympatycznych Państwa Polińskich, pojechaliśmy do Pracowni fajek Bróg, gdzie o godz. 16 rozpocząć się miało Fajowe Święto Bróg. Po przyjeździe na miejsce zostaliśmy tradycyjnie obściskani przez gospodarza – Zbyszka Bednarczyka i obecnych już na miejscu znajomych z całej Polski. Goście brógowego Święta rozsiedli się przy stołach zastawionych różnorakimi smakołykami, jak co roku mieliśmy również do dyspozycji wielką beczkę z piwem, uraczono nas też wyśmienitą grochówką prosto z kociołka i pieczoną kiełbasą. Oficjalnie brógowe świętowanie rozpoczął gospodarz uderzeniem w dzwon zrobiony ze starej łuski. Bezpośrednio po oficjalnym przywitaniu miejsce miało spontaniczne wydarzenie – jako że Zbyszek Bednarczyk obchodzi w tym roku jubileusz 20-sto lecia swojej fajkarskiej działalności, został on uhonorowany przez przedstawicieli klubów fajki okolicznościowymi dyplomami i pamiątkami – Śląski Klub Fajki również przekazał jubilatowi specjalny dyplom uznania.

Corocznym, nieodłącznym  elementem Fajowego Święta Bróg jest charytatywna licytacja fantów przywiezionych i przekazanych przez uczestników. I tym razem wszyscy dopisali – ilość fantów przekazanych na licytację była wielka. Jak zwykle fanty były przeróżne, poczynając od fajek i akcesoriów fajczarskich na masce gazowej i koniu na biegunach kończąc. Aukcję prowadził jak zwykle gospodarz, a fanty szybko znajdywały nabywców którzy powiększali tym samym kwotę zebranych pieniędzy. W międzyczasie rozpoczęły się przygotowania do turnieju wolnego palenia fajki o przechodni Puchar Bróg. 30 zawodników usadowiło się przy wyznaczonym stole i otrzymało specjalną okolicznościową fajkę, tytoń, ubijacz i dwie zapałki. Turniej ubiegał w wesołej atmosferze, a najlepszym w tej rywalizacji okazał się Henryk Rogalski.

W międzyczasie cały czas trwała licytacja fantów, a kwota w kasie rosła. W sumie zebrano – o ile mnie pamięć nie myli – ponad 6 tys. zł. Tradycją brógowego Święta jest również wybór najlepszej fajki wykonanej przez pracowników Bróg’a. Wyboru wykonało niezależne jury wybrane przez gospodarza. Wybrano trzy najlepsze fajki, a ich wykonawcy otrzymali od swojego pracodawcy stosowne wyróżnienia finansowe. Spontanicznie, z wspólnej inicjatywy naszego klubu, wybrano również „fajkę publiczności” której wykonawca uhonorowany został przez Janusza puszką dobrego tytoniu. Jednym z najciekawszych i najoryginalniejszych wydarzeń sobotniego wieczoru był mecz fajowej siatkówki. W odróżnieniu od zwykłej siatkówki zawodnicy podczas gry musieli palić fajki. Wbrew pozorom i obawom publiczności gra w siatkówkę z fajką w zębach nie była taka straszna jak się to mogło wydawać i na szczęście nikt nie doznał z tego powodu – nie licząc jednej przegryzionej fajki – kontuzji. Z powodu zapadających powoli egipskich ciemności zdążyliśmy rozegrać tylko dwa sety. Rywalizowały miedzy sobą drużyny „mistrzów” i „championów”, a rywalizacja skończyła się wynikiem 0:2, po czym zawodnicy i publiczność w doskonałych humorach wróciła do stołów i kontynuowała zabawę przy muzyce. Niestety późnym wieczorem rozpadało się i pomimo gorącej atmosfery, goście Fajowego Święta Bróg powoli zaczęli rozchodzić się do domów.

W niedzielę, pierwszym punktem programu Święta Fajki było otwarcie nowej wystawy w Muzeum Dzwonów i Fajek. Tematem wystawy były nowe nabytki Muzeum oraz nargile z kolekcji Janusza Molskiego. Po uroczystym otwarciu wystawy, a tym samym zainaugurowaniu nowego roku fajczarskiego, weszliśmy do muzeum gdzie podziwialiśmy ekspozycję i wysłuchaliśmy ciekawych prelekcji na temat nowej wystawy.

W międzyczasie na przemyskim rynku rozpoczynał się już kiermasz fajek i akcesoriów fajczarskich, w tym roku połączony, zgodnie z tematyka Święta Fajki, z wystawą i kiermaszem akcesoriów myśliwskich. Obecni byli prawie wszyscy przemyscy fajkarze, a fajki można było kupić po naprawdę okazyjnych cenach. Przed godz. 16 rozpoczęto formowanie wielkiej parady fajczarzy i myśliwych i po kilkunastu minutach parada ruszyła pod Muzeum Dzwonów i Fajek. Tradycyjnie już paradę prowadzili dudziarze z zespołu Pipes and Drums, za nimi szli włodarze miasta Przemyśl i organizatorzy Święta Fajki, później przedstawiciele środowisk łowieckich wraz z pocztami sztandarowymi, za nimi przedstawiciele klubów fajki, fajczarze, sympatycy i mieszkańcy Przemyśla i okolic. W rytmie wygrywanym przez częstochowskich dudziarzy parada dotarła pod pomnik fajki – ławeczki przy Muzeum Dzwonów i Fajek, gdzie nastąpiło uroczyste rozpalenie fajki – pomnika. Po krótkich wystąpieniach organizatorów, parada ruszyła w drogę powrotną na przemyski rynek.

Po zakończonej paradzie udaliśmy się do klubu „Niedźwiadek”, gdzie miał się odbyć turniej wolnego palenia fajki „kolebka 2011”. rozsiedliśmy się przy przygotowanych stolikach, każdy z uczestników otrzymał zestaw konkursowy – niepowtarzalną fajkę stylizowana na fajkę myśliwską, dwa gramy tytoniu konkursowego – specjalnej mieszanki z dodatkiem ziół przygotowanej przez Prezydenta Przemyskiego Klubu Fajki Zbyszka Bednarczyka, charakterystyczny wiśniowy ubijacz i dwie zapałki. Na sygnał sędziego głównego Ludomira Lewkowicza 35 osób rozpoczęło turniejowe zmagania. Jak zwykle turniej przebiegał w radosnej i towarzyskiej atmosferze, a ważniejsza od współzawodnictwa była dobra zabawa. Z racji dwóch gramów tytoniu turniejowe palenie nie trwało zbyt długo, a najlepszym w rywalizacji okazał się Krzysztof Kozłowski z KKF Konin który pokonał drugiego w klasyfikacji Henryka Rogalskiego o zaledwie kilka sekund. Członkowie Śląskiego Klubu fajki wypadli nieźle – Janusz „wypalił” miejsce 12 a ja 7. Pełną klasyfikację turnieju zamieścimy niebawem, gdyż w związku ze świątecznym zamieszaniem nie zdobyłem jeszcze kompletu wyników od organizatorów. Wieczorem, po ogłoszeniu wyników turnieju, jak zwykle miał miejsce integracyjny poczęstunek ze sławnymi już pierogami i innymi smakowitościami.

Oczywiście turniej palenia fajki był tylko jedną z wielu atrakcji niedzielnego święta. Poza opisanymi już kiermaszem i paradą fajczarzy i myśliwych, na dziedzińcu Starostwa Powiatowego w Przemyślu miejsce miała degustacja myśliwskich potraw, a na wielkiej scenie ustawionej na przemyskim rynku do późnego wieczora odbywały się koncerty, w tym występ gwiazd wieczoru – kanadyjskiego zespołu The Dreadnoughts, który sowim występem zrobił furorę również wśród fajczarzy, oraz zespołu Strachy na Lachy.

W poniedziałkowy poranek najwytrwalsi oraz Ci którym pozwoliły na to sprawy zawodowe, zebrali się pod przemyskim stadionem, skąd miał nas zabrać autokar na zaplanowaną wycieczkę w Bieszczady. Z niewielkim poślizgiem nasza prawie 30-sto osobowa grupa wyruszyła w drogę. Zgodnie z myśliwskim akcentem tegorocznego Święta Fajki, pierwszym naszym przystankiem była Bircza, a dokładnie prowadzony przez Nadleśnictwo Bircza Ośrodek Edukacji Leśnej. Po przyjeździe na miejsce zostaliśmy po królewsku przyjęci przez gospodarzy. Obejrzeliśmy Ośrodek wraz z piękną ekspozycja zwierząt żyjących w bieszczadzkich lasach, wysłuchaliśmy ciekawej prezentacji na temat Leśnego Kompleksu Promocyjnego Lasy Birczańskie, poznaliśmy ciekawych ludzi którzy związali swoje życie z bieszczadzkimi lasami. Wyjeżdżaliśmy z Birczy z postanowieniem, że na pewno kiedyś tam wrócimy.

Kolejnym przystankiem naszej wyprawy było polsko-ukraińskie przejście graniczne w Krościenku. Na miejscu powitał nas komendant Straży Granicznej w Krościenku. Pogranicznicy oprowadzili nas po przejściu, mieliśmy również okazję obejrzeć ciekawą prezentację obrazującą pracę Straży Granicznej na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy związanych z granicą i pracą Straży Granicznej, o których to wcześniej większość z nas nie miała pojęcia. Tą część naszej wycieczki zakończyliśmy wspólnym paleniem fajki na peronie przejścia granicznego w Krościenku.

Po pożegnaniu się z tak miło nas przyjmującymi pogranicznikami z Krościenka, udaliśmy się w dalszą drogę. Kolejnym, ostatnim już punktem naszej wyprawy była Tyrawa Wołoska, a konkretnie dom Bogusława Iwanowskiego, rzeźbiarza prowadzącego Galerię Rzeźby Plenerowej „Quo Vadis” w Tyrawie. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Ustrzykach Dolnych na małe „conieco”. Kiedy w końcu dotarliśmy do Tyrawy, na miejscu przywitał nas gospodarz, który oprowadził nas po swoim domu i galerii. Mieliśmy okazję podziwiać jedyną w swoim rodzaju serię rzeźb naturalnej wielkości obrazującą życie Jana Pawła II oraz równie niepowtarzalną ekspozycję płaskorzeźb „Poczet Królów Polski”. Bogusław, zwany przez wszystkich Bogusiem, jest wyjątkowym artystą. W swoim domu ma ogromną ilość wykonanych własnoręcznie rzeźb i płaskorzeźb, których tematyka silnie nawiązuje do historii Polski. Spędziliśmy u Bogusia wspaniałe chwile, piekąc na ognisku kiełbasy, zajadając się chlebem, paląc fajki i dyskutując. Opracowaliśmy też technologię smażenia na ognisku pierogów 🙂

Niestety nadeszła pora pora powrotu do Przemyśla, pożegnaliśmy się więc serdecznie z naszym gospodarzem i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po dniu pełnym wrażeń i dobrej zabawy wracaliśmy w świetnych humorach. Szkoda tylko, że tym razem zabrakło w Bieszczadach naszych pozostałych przemyskich przyjaciół fajkarzy. Do Przemyśla wróciliśmy późnym wieczorem i pomimo obfitującego w wydarzenia dnia i całego weekendu trudno było się nam pogodzić, że to już koniec naszego przemyskiego spotkania. Ale cóż, trzeba było wracać do domu. Pożegnaliśmy się więc serdecznie z wszystkimi i rozeszliśmy się, zapowiadając rychłe kolejne spotkania na fajowych imprezach.

Podsumowując przemyski fajowy weekend, nie sposób nie potwierdzić, że jest to najdłuższa, największa i przyciągająca największą ilość sympatyków fajki impreza w naszym kraju. Jak zwykle nie zabrakło i w tym roku fajczarskiej braci, która licznie zjechała do stolicy polskiej fajki. Pojawiło się wiele nowych twarzy, w tym również niepalących. Ale – jak zwykle zresztą – wszyscy zgodnie stwierdzili, że do Przemyśla na pewno wrócą. Potwierdza to fenomen przemyskiej imprezy, która przyciąga i integruje wszystkich fajowych (a nie tylko palących fajkę) ludzi. Tak więc do zobaczenia w Przemyślu za rok!

Więcej zdjęć z Święta Fajki możecie obejrzeć w GALERII

Polecamy też materiał filmowy dostępny TUTAJ, relację ze zdjęciami dostępną na oficjalnej stronie Przemyśla oraz oczywiście stronę WWW.SWIETOFAJKI.PL na której co prawda nie pojawiła się jeszcze relacja z tegorocznego Święta, ale można, oprócz wielu ciekawych informacji, oglądnąć zdjęcia z lat ubiegłych.