Relacja z jubileuszowego Święta Fajki

Relacja z jubileuszowego Święta Fajki

  Tegoroczne, jubileuszowe X Święto Fajki już za nami. Ostatni weekend czerwca był jak zwykle obfity w fajowe wydarzenia w sprawdzonej, trzydniowej formule z niewielkimi zmianami organizacyjnymi. Dla nas, piszących te słowa, był to już ósmy wyjazd, który począwszy od pierwszej wizyty w Przemyślu w 2008 roku na stałe już zagościł w naszym kalendarzu. Tegoroczny wyjazd do Przemyśla zaplanowaliśmy już od piątku. Po 3,5 godzinnej podróży i ulokowaniu w hotelu, skierowaliśmy swoje pierwsze kroki do Tadeusza Polińskiego. Zastając Mistrza przy pracy, spędziliśmy u Niego miłe popołudnie. Wieczorem przemyski rynek zapełnił się powoli naszymi przyjaciółmi, którzy zaczęli się zjeżdżać z całej Polski na Fajowy Weekend, więc piątkowy wieczór spędziliśmy w miłym i wesołym towarzystwie.

  Sobota poprzedzająca główne obchody Święta Fajki to tradycyjnie dzień Fajowego Święta Bróg w podprzemyskim Ostrowie, w tym roku jednak organizatorzy przygotowali dodatkowe atrakcje – wczesnym popołudniem najpierw mieliśmy okazję zwiedzić trasę turystyczną w przemyskich podziemiach – 100-metrowy odcinek XVII-wiecznego kolektora biegnącego pod ulicą Mostową oraz północną częścią Rynku z wyjściem na wysokości budynku Rynek 5 oraz dwukondygnacyjne podziemia budynku w którym obecnie mieści się Urząd Miasta. Będąc w tym mieście co roku od ośmiu lat, pierwszy raz mieliśmy okazję zwiedzić te podziemia.

Kolejnym etapem wycieczki po Przemyślu było zwiedzanie kaponiery linii Mołotowa przy hotelu Accademia, którą grupka pasjonatów z praktycznie ruiny przywróciła do stanu prawie oryginalnego jednocześnie urządzając w bunkrze mini muzeum z pamiątkami z epoki. Później przeszliśmy do Bariery Sanockiej – od bramy sanockiej dolnej do bramy sanockiej górnej, obejrzeliśmy kolejny tradytor Lini Mołotowa i spacerkiem wróciliśmy przez park miejski i wzgórze zamkowe do rynku. Rewelacyjny przewodnik, jakim okazał się Mariusz Bednarz z Przemyskiego Klubu Fajki, z humorem i z zaangażowaniem oprowadzał nas po ciekawych zakątkach miasta opowiadając o jego historii.

Wycieczka była tak ciekawa, że zabrakło nam czasu na realizację pełnego jej założonego programu i musieliśmy ją skrócić żeby zdążyć do Ostrowa gdzie o godzinie 16 miało wystartować Fajowe Święto Bróg. Starym zwyczajem udaliśmy się więc spiesznie wraz z naszymi przyjaciółmi do siedziby firmy Mr. Bróg na Fajowe Święto. Gospodarz – Zbyszek Bednarczyk – rozpoczął tegoroczne święto od odsłonięcia tablicy upamiętniającej zmarłego 10 lat temu mistrza fajkarskiego Kazimierza Roga.

Jak co roku to spotkanie ściągnęło do Ostrowa grubo ponad setkę fajowych ludzi. Czego tam nie było: kiełbaski, krupnioki, przepyszna grochówka z wojskowego kociołka, piwko, chleb ze smalcem, fajowe krówki, ciasta i cała masa innych specjałów. Nie zabrakło też tradycyjnej licytacji fantów przywiezionych przez uczestników spotkania z której dochód był w całości przeznaczony na cele charytatywne oraz charytatywnego spontanicznego turnieju wolnego palenia fajki o Puchar Przechodni Bróg. Puchar jak się później okazało przyjechał z i wrócił do Krakowa – przywiózł go ubiegłoroczny zwycięzca turnieju Irek Misiak z Krakowa a zdobył w tym roku Tadeusz Polak, również z Krakowa. Ale najważniejsze w fajowym święcie to przyjaciele, super atmosfera, fajowe spotkania i rozmowy. Musimy też wspomnieć o rewelacyjnym występie tanecznym w wykonaniu 7 letniej Judyty Pest. Brawom nie było końca! Judytka podbiłaś serca wszystkim gościom! Czekamy na następny występ w przyszłym roku! Nie sposób spamiętać i wymienić wszystkiego co działo się w sobotnie popołudnie w siedzibie firmy Mr Bróg. Gospodarz – Zbyszek Bednarczyk swoim zwyczajem dwoił się i troił, aby każdy z obecnych czuł się jak u siebie. Ale czas ma to do siebie, że płynie, więc późnym wieczorem, w znakomitych humorach opuściliśmy Ostrów i udaliśmy się do hotelu.

  Niedzielny poranek rozpoczęliśmy od wyśmienitych przemyskich lodów, by później punktualnie o godzinie 12 zameldować się w przemyskim Muzeum Dzwonów i Fajek na wystawie fajek Ludwika Walata. Potem ruszyliśmy na przemyski Rynek, gdzie powoli na stoiskach zaczynali wystawiać swoje dzieła przemyscy i nie tylko fajkarze, ale nie zabawiliśmy tam długo, bo tegoroczną nowością było zaplanowanie przez organizatorów rozpoczęcie Turnieju Wolnego Palenia Fajki o godzinie 13, a nie jak to bywało w latach ubiegłych wieczorem. O godzinie 13 więc wszyscy stawiliśmy się w klubie Niedźwiadek i w liczbie 44 zawodników rozpoczęliśmy palenie. Tegoroczny przemyski turniej był po raz pierwszy rozgrywany zgodnie z regułami CIPC, przestrzegania których pilnował sędzia główny zawodów – Jerzy Wilczkowiak, w-ce Prezydent RPKF. Paliliśmy tytoń Gawith Hoggart Bob’s Chocolate Flake w fajce Mr Bróg. Pomimo wczesnej pory nie padły rekordy – tylko 7 uczestnikom udało się przekroczyć 1 godzinę palenia. Najdłużej sztuka ta udała się Przemkowi Marachowi z Bydgoskiego Bractwa Fajkowego LEGION, który zwyciężył paląc fajkę 1 godzinę 27 minut i 50 sekund. Drugie miejsce zajął Zbigniew Wierzbicki, trzecie Mariusz Bednarz w Przemyskiego Klubu Fajki. Gratulujemy! Pełną listę wyników prezentujemy tutaj.

Po zawodach przyszedł czas na posiłek, zakupy na fajkowych stoiskach oraz na przygotowania do Wielkiej Parady Fajczarzy i Fajkarzy zaplanowanej na godzinę 16. Parada ruszyła punktualnie z przemyskiego Rynku pod Muzeum Dzwonów i Fajek, gdzie rozpaleniem tytoniu w pomniku fajki-ławeczki rozpoczęto nowy rok fajczarski. Później parada wróciła ulicami Przemyśla na Rynek, gdzie rozpoczęła się część artystyczna – występy zespołu Pipes & Drums, pokazy tańca indiańskiego, a na przemyskiej scenie, miedzy innymi wystąpił znakomity zespół „Port Przemyśl”, w którego składzie jest nasz przyjaciel i znakomity fajkarz Mistrz Henryk Worobiec. Gwiazdą wieczoru był zespół Indios Bravos. Równocześnie na rynku odbywał się kiermasz fajkowy – prezentacja twórczości fajkarskiej, była wioska indiańska i wiele innych atrakcji. Jak co roku, zdobywcy najwyższych miejsc w turnieju palenia fajki odebrali z rąk Prezydenta Przemyśla Roberta Chomy oraz Prezydenta Przemyskiego Klubu Fajki Piotra Malika nagrody na scenie głównej na przemyskim Rynku. Na tej samej scenie nastąpiło też wręczenie Fajki Zaufania – tegorocznym laureatem Fajki Zaufania decyzją Kapituły tej nagrody został kapitan Henryk Jaskuła, polski żeglarz, kapitan jachtowy, pierwszy Polak i trzeci żeglarz w historii, który samotnie, bez zawijania do portów okrążył Ziemię, a dokonał tego na jachcie Dar Przemyśla. Nieco później, w klubie Niedźwiadek nastąpiła ceremonia wręczenia nagród i upominków pozostałym uczestnikom turnieju. Ceremonia zakończyła oficjalną część Święta Fajki, a tym samym przeszliśmy do części nieoficjalnej, tj. spotkania integracyjnego w Niedźwiadku, które przeciągnęło się do późnych godzin wieczornych. Zresztą fajki były obecne nie tylko w Niedźwiadku, ogródki przemyskich kawiarni i pubów pełne były tego wieczoru amatorów wonnego dymka i miłego zapachu tytoniu fajkowego. 

   Ledwie zdążyliśmy wypocząć po niedzielnych atrakcjach, kiedy w poniedziałkowy poranek zameldowaliśmy się w miejscu zbiórki na zaplanowaną na ostatni dzień przedłużonego przemyskiego weekendu wycieczkę. W planach mieliśmy najpierw wizytę w Ośrodku Wypoczynkowo – Rehabilitacyjnym Caritas w w Myczkowcach. Zwiedziliśmy tam Ogród Biblijny oraz Centrum Kultury Ekumenicznej gdzie na 10 małych wzgórzach zostało ustawionych 140 makiet w skali 1:25 najstarszych drewnianych kościołów, cerkwi prawosławnych, greckokatolickich, z terenów południowo-wschodniej Polski, Słowacji i Ukrainy. Z Myczkowców wyruszyliśmy do Soliny gdzie zaliczyliśmy rejs statkiem po Zalewie Solińskim.

   Jednak największa atrakcją tego dnia okazała się wizyta w „Hobbitówie”. Chociaż dotarcie do tego magicznego miejsca kosztowało nas niemało trudności i emocji, niezwykle sympatyczne przyjęcie nas przez gospodarza Hobbitówy jak i niepowtarzalny urok tego miejsca wynagrodziły nam trudy przedzierania się przez gąszcza bieszczadzkich wzgórz. W tym urokliwym, pełnym ciszy i spokoju miejscu piekliśmy na ognisku kiełbaski, zajadaliśmy pyszny chleb ze smalcem i pierogi, biesiadowaliśmy i śpiewaliśmy przy dźwiękach gitary. Zorganizowaliśmy też sobie spontaniczny hobbitowy turniej plenia fajki o piwny puchar (a raczej beczułkę). W Hobbitówie najdłużej paliło się Piotrowi Niewińskiemu z Białegostoku i w jego ręce trafiła beczułka hobbiciego napitku.

   Dzień nie trwa jednak wiecznie, więc nadszedł też czas na opuszczenie gościnnej Hobbitówy. Musieliśmy to zrobić zanim zapadła ciemność, żeby nasz powrót do cywilizacji, tak jak wcześniejsze dotarcie na miejsce, był możliwy bez nieprzewidzianych strat w ilości wycieczkowiczów. Podziękowaliśmy więc naszemu gospodarzowi za gościnę i późnym wieczorem wróciliśmy do Przemyśla. Tam pożegnaliśmy się z naszymi przyjaciółmi i pełni wrażeń po intensywnym dniu wróciliśmy do hotelu.

   Bardzo dziękujemy Przemyślowi, Przemyskiemu Klubowi Fajki z jego Prezydentem Piotrem Malikiem na czele, za zorganizowanie tak wspaniałej imprezy. Dziękujemy Zbyszkowi Bednarczykowi za fajowe sobotnie spotkanie, wielkie podziękowania dla Mariusza Bednarza, który z wielkim zaangażowaniem oprowadzał nas po Przemyślu i Bieszczadach. Podziękowania dla Marioli Malik i Sylwii Bednarz, które także włożyły ogromny wkład pracy w zorganizowanie tej imprezy. Dziękujemy też wszystkim innym osobom które przyczyniły się do tego, że ten przemyski weekend był jak zwykle fajowy. Bo – jak zwykle w Przemyślu było cudownie, wspaniali ludzie, niezwykła atmosfera. Dla tych chwil ludzie zjeżdżają z całej Polski, pokonują nieraz kilkaset kilometrów, aby być tutaj chociaż przez chwilę. Towarzystwo i klimat tego miejsca są niesamowite i powoduje, ze chce się tutaj wracać. Dla takich chwil warto żyć i warto na nie czekać! Do zobaczenia za rok. Wrócimy tu na pewno!

   Więcej zdjęć możecie obejrzeć w naszych galeriachPolecamy też relację fotograficzną Przemyskiego Klubu Fajki na profilu klubowym na Facebook, relację ze zdjęciami na portalu Przemysl.pl, na stronie Pipe Club Warszawa, oraz zdjęcia i materiał filmowy na stronie Nowiny24.pl.