Bydgoszcz 2010 – relacja

Bydgoszcz 2010 – relacja

W sobotę, 13 listopada, wiele rzeczy zdarzyło się pierwszy raz. Pierwszy raz byłem w Bydgoszczy, pierwszy raz samotnie reprezentowałem w zawodach Śląski Klub Fajki, pierwszy raz paliłem w fajce z gliny, pierwszy raz paliłem w fajce z kasztanowca. Ale nie tylko z tych powodów tegoroczne Bydgoskie Spotkanie Fajkowe było niepowtarzalne. Od samego początku niepowtarzalna była także atmosfera panująca w Klubie POW przy ul. Sułkowskiego 52, który na dwa dni przed wejściem w życie znowelizowanej ustawy antynikotynowej stał się miejscem wielkiego fajkowego święta zorganizowanego przez Pipe Club Bydgoszcz z jego Prezydentem Tadeuszem Wojtuszkiewiczem na czele.

Prawdę mówiąc w ogóle miało mnie nie być w Bydgoszczy. Z różnego rodzaju powodów członkowie naszego Klubu nie mogli się wybrać na bydgoskie spotkanie. Sytuacja zmieniła się tydzień przed zaplanowana datą imprezy, kiedy to podjęliśmy z żoną decyzję, że jednak jedziemy. Szybki telefon do Tadeusza Wojtuszkiewicza, pytanie (bo od wyznaczonego terminu przyjmowania zgłoszeń minął już tydzień) czy „jeszcze można”, odpowiedź z drugiej strony „oczywiście, że można, zapraszamy”, szybki przelew należności za uczestnictwo i wiemy że jedziemy. Jako że z Katowic do Bydgoszczy daleko, zdecydowaliśmy się na wyjazd „weekendowy” i już w piątek wieczorem zameldowaliśmy się w bydgoskim hotelu Focus. W sobotę wstaliśmy dość wcześnie, bo pierwszy turniej zaplanowany był już na godz. 11. Hotel oddalony jest od miejsca imprezy o kilkaset metrów, więc wybraliśmy się pieszo i krótko po godz. 10 byliśmy już w klubie POW.

Większość uczestników była już na miejscu, więc dłuższą chwilę zajęło nam miłe witanie wszystkich napotkanych znajomych. Witając się i obchodząc dookoła całą salę, wpadliśmy w objęcia Celiny i Tadeusza Polińskich z Przemyśla. Niezmordowany Mistrz Tadeusz i jego małżonka Celina pojawiają się na każdym turnieju przywożąc ze sobą takie cudeńka, że już na pierwsze spojrzenie szczęka opada… Za każdym razem Tadeusz ma również do  zaoferowania coś nowego – tym razem wszystkich wręcz powaliły jego dwie fajki w kształcie calabash’a. Obie wykonane z potężnych klocków wrzośca, z dwoma wymiennymi wrzoścowymi grzybkami i dodatkowym wrzoścowym „ringiem”. Fajki szybko zniknęły więc ze stoiska, a jedna z nich, dzięki mojej kochanej małżonce, znalazła się w moim posiadaniu 🙂

Czas szybko mijał, a że plan dnia był napięty, Tadeusz Wojtuszkiewicz – gospodarz spotkania, gromkim głosem ogłosił rozpoczęcie imprezy. Jako pierwszy punkt programu, choć nie było tego w oficjalnym planie, Prezydent PC Bydgoszcz zaproponował wspólne zdjęcie wszystkich uczestników. Każdy miał trzymać w ręce swoją fajkę. Tadeusz Wojtuszkiewicz zapowiedział, że zdjęcie to zostanie wysłane do Sejmu, aby wyrazić w ten sposób naszą dezaprobatę dla nowych przepisów antynikotynowych, oraz uświadomić posłom, że ruch fajczarski w narodzie jest prężny i gotów jest bronić swoich racji 🙂

Następnie rozpoczęły się przygotowania do pierwszego zaplanowanego na ten dzień turnieju wolnego palenia fajki. Zawodnicy mieli palić w fajce glinianej jednorodnej, które specjalnie na bydgoski turniej przygotował Marek Parol, producent fajek glinianych z Przemyśla. Zawodnicy usiedli przy stołach konkursowych, a sędzine stolikowe rozpoczęły rozdawanie zestawów  – każdy z uczestników otrzymał glinianą fajkę, drewniany ubijacz, pudełko z dwiema zapałkami oraz woreczek z 3g. tytoniu Borkum Riff Genuine. Sędzią głównym zawodów była, niezastąpiona w tej roli, Zofia Rogalska. Po standardowych 5 minutach na przygotowanie tytoniu i napełnienie min fajki, sędzia główny dała sygnał do rozpalenia. Tradycyjnie zawodnicy mieli na to minutę, która wliczana jest do ogólnego czasu palenia.

Tradycyjnie też, w chwili rozpalania tytoniu atmosfera na sali zgęstniała od unoszącego się dymu, a uczestnicy nieśmiało próbowali smaku świeżego glinianego ustnika. Palenie tego konkretnego tytoniu w takiej fajce skutkowało skrajnie różnymi opiniami, które dało się słyszeć podczas turnieju – jednym paliło się dobrze i przyjemnie, innym wprost przeciwnie (tych była większość) – męczyli się strasznie i stękali, ale każdy starał się palić jak najdłużej. Mnie osobiście palenie w glince też nie przypadło do gustu, ale może to powód „nowości” fajki. Koniec końców czasy najlepszych nie były wcale takie złe – palili prawie półtorej godziny.

Zwycięzcą turnieju palenia w fajce z gliny, paląc 1h 27m i 45s, został Mirosław Wawrzyniak z Zielonogórskiego Klubu Fajki, drugi, z czasem 1h 25m 10s był Szymon Różański z PC Warszawa, na trzecim miejscu turniej zakończył Henryk Rogalski z Klubu Kolekcjonerów Fajek z Poznania, któremu fajka zgasła po 1h 23m i 16s. Najlepszą wśród pań była Danuta Pytel z PC Szczecin która uplasowała się na 32 miejscu paląc 40m i 35. Ja osobiście z czasem 54m i 58s zająłem 14 miejsce. W sumie w turnieju wzięło udział 55 osób, drużynowo najlepsi okazali się fajczarze z KKF Poznań przed Zielonogórskim Klubem Fajki i Pipe Club Warszawa. Pełną listę wyników, którą otrzymałem dzięki uprzejmości PC Bydgoszcz, możecie zobaczyć tutaj. Po zakończeniu turnieju miała miejsce miła uroczystość, podczas której Prezydent PC Bydgoszcz – Tadeusz Wojtuszkiewicz wręczał specjalne dyplomy i nagrody sponsorom, osobom zasłużonym dla fajczarstwa i wszystkim którzy w jakiś sposób przyczynili się do organizacji bydgoskiego spotkania.

Dyplom i nagrodę otrzymali więc Państwo Danuta i Janusz Molscy, Zofia i Henryk Rogalscy, Celina i Tadeusz Polińscy, Krzysztof Najsztub z firmy AKAN, Katarzyna Kucia z Zielonógrskiego Klubu Fajki i wielu innych. A nagrody wręczane przez Tadeusza były wyjątkowe – nagrodzeni otrzymali specjalne fajki wykonane własnoręcznie przez Prezydenta PC Bydgoszcz. W przerwie pomiędzy turniejami uczestnicy otrzymali smaczny poczęstunek. Odbyło się też krótkie posiedzenie Prezydentów klubów fajki zrzeszonych w RPKF. Podczas spotkania Prezydentów, Henryk Rogalski, Prezydent Rady Polskich Klubów Fajki, zdał relację z występu polskich fajczarzy na mistrzostwach świata w Portugalii, oraz z mających miejsce podczas minionych mistrzostw obrad CIPC. O świetnym występie naszej ekipy od dawna wiemy, ale nowością była wspaniała informacja o decyzji CIPC o powołaniu Henryka Rogalskiego, naszego Prezydenta Prezydentów, na wiceprezydenta CIPC. Jest to nie lada wyróżnienie dla polskiego fajczarstwa i samego Henryka Rogalskiego, który niezmiennie od wielu lat promuje kulturę palenia tytoniu w fajce. Gratulacje Henryku! Kolejnym tematem omawianym na spotkaniu była kwestia wejścia w życie przepisów ustawy antynikotynowej i ich wpływu na organizację imprez fajczarskich. Po obradach Rady i objedzie przyszła kolej na drugi zaplanowany turniej wolnego palenia fajki. Tym razem uczestnicy otrzymali fajki z drewna kasztanowca autorstwa firmy Mr. Bróg, tytoń MacBaren Vanilla Choice i tradycyjnie dwie zapałki. Ubijacze wykorzystaliśmy z pierwszego turnieju. Na sygnał sędziego głównego, Zofii Rogalskiej, zawodnicy najpierw zabrali się do przygotowania tytoniu i nabicia fajki, a po 5 minutach do rozpalenia tytoniu. Sala klubu POW ponownie zapełniła się aromatycznym dymem i rozpoczął się drugi turniej.

Co to był za turniej! Pomimo „egzotycznej” fajki palenie było bardzo przyjemne, a czasy najlepszych imponujące! Wystarczy powiedzieć, że aż 8 zawodników przekroczyło 2 godziny palenia, a czas ok 1 godziny wystarczała zaledwie na miejsce w trzeciej dziesiątce. Ja, paląc pięć minut dłużej niż w gliniance, znalazłem się na miejscu dwa razy dalszym – 32. Wielkie emocje panowały do samego końca. Ku wielkiemu zaskoczeniu i uciesze miejscowych fajczarzy, po niezwykle zaciętej walce zwyciężył, paląc 2h 28m 50s, przedstawiciel PC Bygdoszcz Marek Kiełpikowski. Kolejne miejsca zajęli Damian Mucha (2h 22m 51s) i Henryk Rogalski (2h 20m 49s) z KKF Poznań. Wśród pań najlepsza tym razem była Katarzyna Kucia z Zielonogórskiego Klubu Fajki. Drużynowo najlepsi byli fajczarze z KKF Poznań przed PC Bydgoszcz i PC Warszawa. Pełną listę wyników, możecie zobaczyć tutaj. Po zakończeniu „kasztanowego” turnieju, przyszła kolej na charytatywną część bydgoskiego spotkania, tj. na aukcję fantów fajczarskich i nie tylko, zgromadzonych przez organizatorów, przekazanych przez sponsorów oraz przywiezionych przez uczestników. Było tam praktycznie wszystko – od fajek rzecz jasna poprzez tytonie, literaturę, obrazy, rękodzieła, przedmioty codziennego użytku, a nawet wentylator i zestaw do fondue. Dochód z aukcji organizatorzy zamierzyli przeznaczyć na pomoc dzieciom ze zniszczonej przez powódź gminy Wilkowo. Licytację rozpoczął Tadeusz Wojtuszkiewicz, ale rozgadane towarzystwo nie za bardzo przejawiało zainteresowanie. Wtedy mikrofon przechwycił Mirek Jurgielewicz – redaktor naczelny Kalumetu – i wtedy się zaczęło…

Mirek fenomenalnie wręcz wczuł się w rolę prowadzącego i z niezmierną łatwością, humorem i uporem licytował kolejne przedmioty, które szybko znajdywały nabywców. Fanty, na które początkowo nie było chętnych, dzięki jego zaangażowaniu, umiejętności przekonywania i czasami pełnej humoru perswazji znalazły się szybko w rękach nowych właścicieli, a suma zebranych pieniążków szybko rosła. A że cel był szczytny, nikt nie miał za bardzo pretensji kiedy Mirek z rozbrajającą szczerością przekonywał, że właśnie ta rzecz jest jest komuś niezbędnie potrzebna i powinien ją kupić. Jednym z ciekawszych i weselszych momentów aukcji była licytacja „życia” Jacka Schmidta. Otóż Jacek palił cygaro, i to cygaro miało zostać zgaszone przy pomocy kilkumetrowego bicza przez prawdziwego kowboja 🙂 Oczywiście cygaro miało zostać „zbiczowane” wtedy kiedy cały czas znajdowało się w ustach Jacka. „Zbiczowanie” cygara zostało wycenione na 100 zł., ale nikt nie kwapił się do wyłożenia takiej sumy. Z biegiem czasu cygaro w ustach Jacka było coraz krótsze, a tym samym życie Jacka było coraz bardziej zagrożone 🙂  W końcu prowadzący zlitował się nad Jackiem, zarządził zrzutkę i koniec końców zebrano chyba więcej niż 100 zł. Gaszenie cygara biczem wzbudziło zrozumiałe zainteresowanie wśród zebranych, którzy z zapartym tchem przyglądali się wyczynom kowboja i przede wszystkim chyba odwadze Jacka. Ale kiedy w końcu bicz strzelił, cygaro przestało istnieć, a Jacek nie stracił twarzy, zewsząd rozległy gromkie brawa 🙂  Po występie z cygarem prowadzący Mirek szybko „rozdzielił” pozostałe fanty pomiędzy uczestników licytacji. Jak się później okazało (informację tę przekazał mi bezpośrednio Tadeusz Wojtuszkiewicz), aukcja zakończyła się wielkim sukcesem – zebrano 3198 zł! Duży udział w tym sukcesie miał moim zdaniem Mirek Jurgielewicz, którego charyzma „rozwiązywała” kieszenie obecnych. Po zakończeniu aukcji, z dużym „poślizgiem” czasowym, rozpoczęło się rozdanie dyplomów, pucharów i nagród dla uczestników obu turniejów. Nagród była cała masa, każdy z uczestników w białej torbie z logo PC Bydgoszcz coś znalazł, a że rozdawano najpierw dyplomy za turniej „gliniany”, później za „kasztanowy”, cała ceremonia trwała dość długo.

W międzyczasie podano też wielki tort, który ufundowała Katarzyna Kucia z ZKF., a po torcie przygotowano kolację. Po kolacji organizatorzy przewidzieli spotkanie integracyjne do którego przygrywać miał zespół muzyczny. Jednak z powodu dużego „poślizgu” czasowego, zespół rozpoczął montować się po godz. 20, wtedy kiedy większość uczestników zaczęła się powoli zbierać do domu. Przed godz. 21 zespół zaczął grać, ale na sali zostało już jedynie kilka osób. Po 21 razem z żoną również my pożegnaliśmy się i wróciliśmy do hotelu.

Czas na krótkie podsumowanie bydgoskiego spotkania. PC Bydgoszcz przygotował imprezę wyśmienicie, a wspaniała i serdeczna atmosfera panowała cały dzień. Nie zakłóciły jej ani trochę nieoczekiwane zmiany planu i poślizgi czasowe. Obecni od rana byli rozpieszczani świetnymi ciastami, cały czas dostępna była kawa, herbata i inne napoje. Tadeusz Wojtuszkiewicz przygotował wystawę części swojej kolekcji – mogliśmy obejrzeć fajki Ludwika Walata oraz ciekawą kolekcję fajek Mr. Bróg. Oczywiście oprócz oglądania można było tez fajki kupić – w Bydgoszczy obecny był Piotr Jakubowski z Gdańskiego Salonu Fajki, który przywiózł ze sobą wiele ciekawych okazów, byli też, o czym pisałem na wstępie, Państwo Polińscy. Jedną z ciekawszych pozycji którą można było kupić w Bydgoszczy było opracowanie „O niewrzoścowych worobcówkach i nie tylko” zawierające wybór tekstów Krzysztofa Solińskiego. Czytając te teksty, całkiem inaczej zaczyna się myśleć o fajkach z drewna innego niż wrzosiec. Naprawdę świetna pozycja, polecam każdemu. Żałuję, że nie zdążyłem poznać osobiście Pana Krzysztofa, w jego tekstach widać ogromną pasję.
Pierwszy raz byłem w Bydgoszczy, ale na pewno nie ostatni. Wiem, że następne Bydgoskie Spotkania Fajkowe już za rok. I wiem, że najprawdopodobniej znów tam będę. Pozdrawiam wszystkich bydgoskich przyjaciół, dziękuję za świetną imprezę i mam nadzieję, że niedługo dane nam będzie spotkać się w Katowicach…

Polecam także relacje z bydgoskiego spotkania zamieszczone w Kalumecie i na stronie RPKF.